sobota, 29 października 2016

Farbowanie wełny 2


Znowu wszystkie obietnice i postanowienia zdały się na nic. Miałam pisać częściej i więcej, a wyszło jak zwykle. Nie znaczy to jednak, że nic się u mnie nie "dzieje". Owszem dzieje się, chociaż nie tak dużo jak bym chciała, ale zawsze coś..No, ale ja już chyba tak mam, że u mnie wszystko musi odczekać swoje, dlatego każda praca prezentowana jest z dość dużym opóźnieniem. Dzisiaj jednak nie pokażę Wam mojego nowego udziergu (chociaż taki posiadam). Natomiast chciałabym pochwalić się nowym farbowaniem i napisać o tym słów kilka. Nie będę się jednak nad tym zbytnio rozwodzić, ponieważ nie jestem żadnym ekspertem w dziedzinie farbowania wełny. Na razie jestem na etapie poszukiwania właściwego sposobu..metodą prób i błędów.

Jest to moje drugie farbowanie w życiu..a ponieważ zamarzył mi się ciepły sweter, taki w sam raz na jesienno- zimowe chłody, to tym razem na "tapetę" wzięłam włóczkę grubszą. Wybór padł na Cashmire Alize. Tym razem, zanim zabrałam się za barwienie całości, pokolorowałam najpierw kilka próbek. Równocześnie tymi samymi kolorami barwiłam też próbki ze 100% jedwabiu. Jedwab o wiele mocniej łapał kolory. Barwy były soczyste i bardziej nasycone niż na próbkach z Cashmiry. Jednak z tej lekcji nie wyciągnęłam chyba takich wniosków jak trzeba...

Długo zastanawiałam się na jaki kolor zafarbować moje pięć motków Cashmiry Alize. Najpierw marzył mi się kolor złoty, rozważałam również odcienie beżu..w końcu postawiłam na szarość. A za namową pewnej osoby, zdecydowałam przełamać szarość odrobiną niebieskiego. Przygotowałam barwniki..dwa, albo trzy odcienie szarego..dokładnie już nie pamiętam i trochę niebieskiego. Zakolorowałam wszystkie pasma..wyglądały pięknie. Niestety nie uwieczniłam tego na zdjęciu. Wrzuciłam wszystko do gara na parę, potem przystąpiłam do płukania..no i klops. Niewiele zostało z tych pięknych kolorów, które były na początku. Włóczka zrobiła się blada i nijaka.. zdecydowanie do poprawki. Nie chciałam się już bawić w "parowanie" wełny. Postanowiłam zmienić metodę i wrzucić wszystko do gara. Kilka razy dolewałam szarego barwnika, aż do wyczerpania całego zapasu. Niestety, gdy włóczka wyschła, dalej nie było to, to co chciałam osiągnąć. Kolor niby miała bardziej intensywny, ale nadal jakiś taki nijaki :( . Po kilku dniach wełna znowu wylądowała w garze, tym razem z cała resztą niebieskiego barwnika, jaka posiadałam. I nareszcie powstał kolor jaki mogłam zaakceptować, chociaż wyszedł niebieski z nutą szarości, a nie odwrotnie jak początkowo zakładałam ;)

A tak wygląda efekt końcowy mojego zmagania z farbowaniem:




Przewinięta na gałkę wygląda tak:






Mimo tych wszystkich trudności nie zraziłam się do farbowania, wręcz przeciwnie. Mam nadzieję, że będą kolejne próby..a błędów coraz mniej ;). Niemalże natychmiast, po przewinięciu na gałkę, wrzuciłam wełnę na druty. Chciałam zobaczyć jak będzie się prezentować w robótce:



Liczę na to, że wyjdzie  z tego coś "noszalnego". A w następnym  wpisie zaprezentuję kolejny piórkowy sweterek. Jest już gotowy, tylko czeka na zdjęcia. Pozdrawiam Wszystkich odwiedzających to miejsce :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...