niedziela, 5 maja 2019

Tweed...

Z dzierganiem mam w tym roku bardzo pod górę. Jak na razie nie udało mi się ukończyć żadnego poważnego projektu, mam za to,kilka rozgrzebanych (KILKA!!!, a przecież wciąż marzę, aby zostać monogamistką w kwestii dziergania-może kiedyś ). Nie mogę, więc pochwalić się aktualnym wielkogabarytowym udziergiem. Mam jednak do pokazania sweter, który wydziergałam już jakiś czas temu, a do tej pory nie był jeszcze prezentowany na blogu. Koniecznie muszę naprawić to niedopatrzenie, bo sweterek chyba wart jest tego, a na dodatek zawiera w sobie to co, w dziewiarstwie lubię najbardziej...Tak właściwie, to w dzierganiu miłości mam dwie, pierwszą jest zamiłowanie do wszelkiego rodzaju warkoczy i splotów, drugą moja fascynacją są włóczki ręcznie farbowane. Niestety dość często trudno pogodzić ze sobą te dwie miłości, ponieważ włóczki ręcznie farbowane, te mocno kolorowe, niezbyt chętnie lubią ubierać się w warkocze... Sweterek, który dzisiaj Wam pokażę, wydziergałam z włóczki tweedowej, w częściach. Tak..jest zszywany! Mimo, iż nie za bardzo lubię zszywać, to od czasu do czasu, pokuszę się, aby wydziergać coś w kawałkach, bo zszywanie sprawia, ze dzianina lepiej trzyma formę. Sweterek ma też rękawy wszywane z główką i chyba po raz pierwszy jestem zadowolona z tego jak je wszyłam :)
Takiego kardiganu mi właśnie w szafie brakowało ;)







środa, 1 maja 2019

To mnie nie kręci... ;)

Wydziergałam drugą parę skarpetek w moim życiu. Tym razem posiłkowałam się kursikiem "Intensywnie Kreatywnej- Mgliste skarpetki". Skarpetki z dużym klinem i wzmocnioną pietą.
Włóczka to moja własna farbowanka, natomiast wzór, który zastosowałam na zewnętrznej części stopy, pochodzi z jakiej starej gazetki, którą znalazłam w domu.


 Już w trakcie dziergania zorientowałam się, że troszkę minęłam sie z wymiarami i skarpetki będą za duże na moje stopy. Jednak szkoda mi było pruć, więc postanowiłam dopasować jakieś stopy do wydzierganych skarpetek ;)


Wydzierganie drugiej pary skarpetek utwierdziło mnie jednak w przekonaniu, że dzierganie skarpetek mnie nie kręci...może dlatego tak jest, że niezbyt czesto noszę grube skarpety, a może po prostu ja uwielbiam dziergać tylko sweterki. Nie bedę tu zarzekać się, że juz nigdy nie wydziergam żadnej pary. Być może, że jeszcze, kiedyś będę chciała wrócić do dziergania skarpet, chociażby dlatego, aby zutylizować jakieś resztki, po sweterkowe ;)

Co mnie jeszcze nie kręci?
Nie kręcą mnie włóczki Malabrigo. Wiem, że jest wiele osób, które zachwycaja się nimi, uwielbiają z nich dziergać...ja chyba do nich nie nalężę :(
Niemal od początku roku, zmagam sie z dzierganiem dwóch sweterków z włóczek Malabrigo ( to tak w ramach pozbywania się zapasów). Jeden z nich dziergam z Malabrigo Sock, natomiast drugi z Mechity. Dziergam, pruję, dziergam, pruję..... i wciąż jestem niezadowolona. Początkowo myślałam, że mam każdy motek w innym kolorze, ale to mało powiedziane. Niektóre z motków, sa zupełnie inne na początku, a inne na końcu...I o ile rozpoczynająć motek, kolory bardzo mi się podobały, to druga połowa okazywała się zupełnie nie w moim guścienie. Nie wiem czy kiedykolwiek coś z tych włóczek powstanie..Albo skończy się totalnym pruciem i odłożeniem włóczek na długie wieki do lamusa, albo powstaną jakieś misz- maszowe sweterki do noszenia pod kurtką..;) To tyle o kolorach. Natomiast jeżeli chodzi o gatunek i fakrurę tych włóczek, to mogę zdecydowanie powiedzieć, że Mechita jest absolutnie cudowna. Natomiast Sock, no cóż jakościowo to chyba wolę jednak swoje własne, ręcznie farbowane merino.
I tutaj znowu nie będe się zarzekać, że już nigdy nie kupię Malabrigo, no bo 'nigdy nie mów nigdy", ale pewnie nie prędko to nastąpi. Zresztą mój mąż, kiedyś powiedział  "najpiękniejsze są te włóczki, które sama ufarbujesz" i na razie tego się będe trzymać ;) Do następnego razu moi mili :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...