środa, 1 maja 2019

To mnie nie kręci... ;)

Wydziergałam drugą parę skarpetek w moim życiu. Tym razem posiłkowałam się kursikiem "Intensywnie Kreatywnej- Mgliste skarpetki". Skarpetki z dużym klinem i wzmocnioną pietą.
Włóczka to moja własna farbowanka, natomiast wzór, który zastosowałam na zewnętrznej części stopy, pochodzi z jakiej starej gazetki, którą znalazłam w domu.


 Już w trakcie dziergania zorientowałam się, że troszkę minęłam sie z wymiarami i skarpetki będą za duże na moje stopy. Jednak szkoda mi było pruć, więc postanowiłam dopasować jakieś stopy do wydzierganych skarpetek ;)


Wydzierganie drugiej pary skarpetek utwierdziło mnie jednak w przekonaniu, że dzierganie skarpetek mnie nie kręci...może dlatego tak jest, że niezbyt czesto noszę grube skarpety, a może po prostu ja uwielbiam dziergać tylko sweterki. Nie bedę tu zarzekać się, że juz nigdy nie wydziergam żadnej pary. Być może, że jeszcze, kiedyś będę chciała wrócić do dziergania skarpet, chociażby dlatego, aby zutylizować jakieś resztki, po sweterkowe ;)

Co mnie jeszcze nie kręci?
Nie kręcą mnie włóczki Malabrigo. Wiem, że jest wiele osób, które zachwycaja się nimi, uwielbiają z nich dziergać...ja chyba do nich nie nalężę :(
Niemal od początku roku, zmagam sie z dzierganiem dwóch sweterków z włóczek Malabrigo ( to tak w ramach pozbywania się zapasów). Jeden z nich dziergam z Malabrigo Sock, natomiast drugi z Mechity. Dziergam, pruję, dziergam, pruję..... i wciąż jestem niezadowolona. Początkowo myślałam, że mam każdy motek w innym kolorze, ale to mało powiedziane. Niektóre z motków, sa zupełnie inne na początku, a inne na końcu...I o ile rozpoczynająć motek, kolory bardzo mi się podobały, to druga połowa okazywała się zupełnie nie w moim guścienie. Nie wiem czy kiedykolwiek coś z tych włóczek powstanie..Albo skończy się totalnym pruciem i odłożeniem włóczek na długie wieki do lamusa, albo powstaną jakieś misz- maszowe sweterki do noszenia pod kurtką..;) To tyle o kolorach. Natomiast jeżeli chodzi o gatunek i fakrurę tych włóczek, to mogę zdecydowanie powiedzieć, że Mechita jest absolutnie cudowna. Natomiast Sock, no cóż jakościowo to chyba wolę jednak swoje własne, ręcznie farbowane merino.
I tutaj znowu nie będe się zarzekać, że już nigdy nie kupię Malabrigo, no bo 'nigdy nie mów nigdy", ale pewnie nie prędko to nastąpi. Zresztą mój mąż, kiedyś powiedział  "najpiękniejsze są te włóczki, które sama ufarbujesz" i na razie tego się będe trzymać ;) Do następnego razu moi mili :)

3 komentarze:

  1. Fajne skarpetki Ci wyszły! Z tymi włóczkami Malabrigo jest tak, że one chyba najlepiej prezentują się w projektach jednomotkowych np. w chustach. Chociaż rzeczywiście po co je kupować, jak samemu potrafi się pięknie farbować wełnę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Skarpetki sa śliczne, podziwiam Cię za wypracowanie tego wzoru, doskonale dobrałaś go do tych kolorów. Nie wspomne o farbowaniu, te pomarańcze urzekają. Troszke zazdroszczę Męża, który podziwia Twoje dzieła, bo mój ciągle powtarza: po co ci to... ;-) Buziaczki!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój ulubiony kolor! bardzo pasowałaby do mojej garderoby :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...